czwartek, 12 marca 2015

12.Nie tłumacz się!

*Następny dzień*
*Violetta*
Obudziłam się i chciałam przytulić się do mojego ukochanego, ale go tam nie było. Wstałam i przetarłam zaspane oczy. Rozejrzałam się po sypialni i na szafce nocnej zobaczyłam kartkę.

                                                             Violu
                       Nie martw się o  mnie, bo jestem na Motocross-ie. 
                                                                        Całuje Leon
To już się nie martwię, poszłam do łazienki i wykonałam wszystkie poranne czynności. Następnie ubrałam się w to:
 I wykonałam lekki makijaż, gdy wychodziłam z łazienki usłyszałam płacz mojej rocznej córeczki. Szybko do niej pobiegłam, wzięłam ją na ręce i zaczęłam uspokajać, po ok. 5 minutach mała była już spokojna, a ja zeszłam z nią na dół, posadziłam Martinę na dywanie i przygotowałam dla niej mleko. Po nakarmieniu dziecka i krótkiej zabawie na zegarze dostrzegłam godzinę 14. Leon zawsze wracał do domu o 13.30, ale może nie zauważył, że jest już 14. Zostawiłam małą w salonie, a sama poszłam przygotowywać obiad.
*2 godziny później (16.00)*
*Violetta*
Zaczynam się martwić, ja i Martina jesteśmy już po obiedzie, a Leona nie ma. ~Wiem, zawiozę Tini do taty i pojadę zobaczyć co się stało~oświeciło mnie. Ubrałam naszą córkę i zakluczyłam dom. Wsiadłam do naszego auta i ruszyłam do domu mojego taty. Po 10 minutach byłam na miejscu. Zostawiłam córkę i ruszyłam do Motocross-u. Po kilku minutach byłam na miejscu. Nigdzie nie widziałam Leona, dlatego poszłam do budynku, gdzie oni zwykle coś jedzą. Weszłam i zaczęłam się rozglądać, po chwili zobaczyłam mojego ukochanego... całującego się z jakąś inną dziewczyną! Coś we mnie pękło. Podbiegłam do nich.
-Leon!-krzyknęłam, ale miałam ochotę się rozpłakać, on na tych miast odkleił się od dziewczyny z, którą przed chwilą się lizał.
-Violu, ja ci to wytłumaczę, to nie jest tym na co wygląda...-tłumaczył się
-To czym?!-Zapytałam, a po moich policzkach zaczęły płynąć łzy.
-To...-nie umiał się wytłumaczyć
-Nie tłumacz się! Ja i Tini znikniemy z twojego życia, a ty ułóż je sobie na nowo.-ostatnie zdanie powiedziałam ciszej i odbiegłam. Usłyszałam jedynie krzyki Leon, ale nie zwracałam na to uwagi. Pobiegłam do samochodu otarłam łzy i pojechałam po Tinkę, mój tata dał mi ją bez problemu i nie mówił, że chce abym weszła na kawę, więc mam szansę dotrzeć do domu przed Leonem. Szybko przyjechałam do naszego, nie Leona domu i szybko spakowałam wszystkie swoje rzeczy, następnie spakowałam rzeczy Tinki i zaniosłam je do auta. Wzięłam dziecko, zakluczyłam drzwi i  pojechałam na lotnisko. Okazało się, że jest teraz samolot do NY i są bilety. Szybko je kupiłam i pobiegłam na odprawę. Zdążyłam, po chwili siedziałam razem z Tinką w samolocie, a moja córka spała. Oparłam głowę o szybę, a po moim policzku spłynęła jedna łza.
-Żegnaj Buenos Aires-szepnęłam i nałożyłam na uszy słuchawki.

*W tym samym czasie*
*Leon*
Szybko przyjechałem do domu i pobiegłam do naszej sypialni. Otworzyłem szafę i zobaczyłem, że nie ma ubrań Violi, czyli wyjechała, pobiegłam do pokoju córki i otworzyłem jej szafę, tam także świeciło pustką, czyli wyjechały.I to przez jedną osobę Larę, a było to tak, ja jeździłem, a gdy zobaczyłem, że jest 16.00 zacząłem się zbierać. Podeszła do mnie Lara i zaczęła się do mnie zbliżać, pocałowała mnie, a Viola akurat zobaczyła ten moment. A teraz jest  już za późno. Straciłam dwie najważniejsze osoby w moim życiu, czyli narzeczoną i córkę...jedyną córkę. Usiadłem na sofie w pokoju córki i wyjąłem z kieszeni koszuli zdjęcie które zawsze noszę przy sobie, w kieszeni przy sercu.



Niby mężczyźni nie płaczą, ale to nie prawda, bo gdy widziałem to zdjęcie z moich oczu płynęły słone łzy. Nie mogłem ich pohamować...nie chciałem, stracić takie skarby w przeciągu minuty.

*Kilka godzin później*
*Violetta*
Jestem już w NY, mam tu koleżankę Camilę, bo kiedyś byłam tutaj z tatą na wakacjach i ją poznałam. Zgodziła się, abym u niej trochę pomieszkała. Gdy dojechałam na miejsce. Byłam zszokowana, gdy kiedyś tu byłam wyglądało to inaczej, był to domek jednorodzinny, a teraz to jakaś willa. Zapukałam do drzwi.
-Cami?!-pisnęłam na jej widok
-Viola!-również pisnęła i mnie przytuliła-A to kto?-dodała z uśmiechem pokazując na moją i Leona córkę. 
-Moja córeczka, Martina.-powiedziałam, a ona wpuściła nas do środka kazała mi rozgościć się w pokoju, ale pytała się czy mała ma mieć osobno pokój odpowiedziałam, że nie, bo chcę mieć na nią oko. Zgodziła się i poszła na dół. Ja zaczęłam rozpakowywać walizki, w jedne natrafiłam na fioletowy album, musiałam go przypadkiem zabrać... Głośno westchnęłam i otworzyłam go na pierwszej stronie. Znajdowało się tam zdjęcie moje i Leon z czasów gdy byliśmy jeszcze nastolatkami.


Chyba wszystkie zdjęcia są z czasów młodości.






 Gdy otworzyłam na pewnej stronie zobaczyłam to zdjęcie:
Rozpłakałam się i nie hamowałam tego. Ja go kocham, ale widok go całującego się z tą dziewczyną... uczucie nie do opisania. Po chwili usłyszałam, że mój telefon dzwoni, spojrzałam na wyświetlacz... ♥Leon♥. Zamknęłam oczy i odebrałam.
_____________________________ROZMOWA TELEFONICZNA________________
-Halo?-Zapytałam połykając łzy
-Violu, gdzie ty jesteś?-Zapytał
-Nie mogę ci powiedzieć, bo zaczniesz mnie szukać, a ja tego nie chcę.
-Violetta, tak zacznę cię szukać, ja cię kocham...ciebie i NASZĄ córkę-powiedział podkreślając słowo NASZĄ.
-Leon, ja i Martina jesteśmy daleko i nie powiem ci gdzie, mówiłam ułóż sobie życie, na nowo, a teraz sorry, ale muszę kończyć, bo muszę nakarmić Martinę-rozłączyłam się
__________________________KONIEC ROZMOWY____________________________
Skłamałam, bo Martina śpi, po prostu nie mogłam dalej z nim rozmawiać, bo po moich policzkach ciekły łzy. Rozpłakałam się zamykając album. Do mojego pokoju weszła Camila.
-Ej Vilu, co się dzieje?-Zapytała troskliwie
-Dzwonił do mnie ojciec Martiny, a  ja nadal go kocham tylko widziałam jak całuje inną dziewczynę.-wyznałam podając jej album. Otworzyła go i widząc nasze zdjęcia i mnie taką szczęśliwa, czyli zupełne przeciwieństwo mnie w tej chwili, przytuliła mnie.
-Dobra, ty połóż się spać, a ja zabiorę Tinkę na dół i się nią zajmę, a ty odpoczywaj-powiedziała
-Dziękuję-powiedziałam przytulając moją dawną przyjaciółkę
-Nie ma za co, a ja i Tini idziemy na dół, a ty śpij.
-Ok- Camila wzięła  na ręce moją i Leona córkę i wyszła z pokoju.  Położyłam się do łóżka, chcąc zasnąć, ale ból po utracie ukochanego i wyjazd z rodzinnego miasta był wielkim ciosem i większość, nocy przepłakałam...
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Powracam w wielkim stylu. Jak widać Leonetta się rozpada i nie obiecuję, że szybko się pogodzi. Plis nie zabijajcie xD. A teraz na serio rozdziały będą rzadko, ale będą.
                                                                                                                                               Buziaki

1 komentarz:

  1. Co za rozpad! Mam nadzieje ze sie pogodza i to szybko bo szkoda Tini :-)

    OdpowiedzUsuń