wtorek, 22 września 2015

17. 3 BILETY

*VIOLETTA*
W ręku trzymał 3 bilety
-Mam coś dla ciebie-powiedział i dał mi jeden bilet
-Lecimy  do Sewilli?!-pisnęłam i rzuciłam mu się na szyję.
-Tak jutro, a dziś mamy wieczór tylko dla siebie-pocałował mnie.
-O nie mój drogi, dziś musimy się spakować-wyznałam wstając z kanapy.
-Nie możemy zrobić tego jutro?-Zapytał z nadzieją
-Nie, bo o 13:30 wylatuje samolot-odpowiedziałam
-Co? Myślałem, że wieczorem.-spojrzał uważnie na bilet
-Co ty byś be ze mnie zrobił?-Poklepałam go po ramieniu i ruszyłam do góry.
*U GÓRY*
-Pomóc ci?-Zapytał wchodząc do sypialni
-Możesz spakować swoje rzeczy, bo ja do 20:00 będę pakowała siebie i Martinę, a tak w ogóle na ile jedziemy?-Zapytałam
-Na tydzień, bo tylko tyle dostałem urlopu-wyznał wyjmując walizkę z szafy.
-Ok.

* 2 GODZINY PÓŹNIEJ*
Jesteśmy już spakowani i kładziemy się spać.
-O której pojedziemy po Tini?-zapytał Leon obejmując mnie ramieniem.
-O 13:00-odpowiedziałam ziewając
-Dobrze, dobranoc-szepnął
-Dobranoc-zamknęłam oczy, a już po chwili spałam.

*RANO*
*VIOLETTA*
Obudziłam się o 9:00 i od razu poszłam do łazienki naszykować się do wyjazdu. Wzięłam ten zestaw:



I zaczęłam się przygotowywać.

*2 GODZINY PÓŹNIEJ*
Gotowa zeszłam na dół. Jest już 11:00, a więc za dwie godziny będziemy jechać po Martinę. Leon przygotowuje śniadanie. Poszłam do kuchni.
-Ślicznie wyglądasz-skomplementował
-Dziękuję-odpowiedziałam.

*2 GODZINY PÓŹNIEJ*
Jedziemy już po Tini, za pół godziny będziemy na miejscu. Od zawsze chciałam lecieć do Sewilli. Właśnie podjeżdżamy pod dom rodziców Leona. Wysiadamy i udajemy się do wejścia. Leon dzwoni dzwonkiem, po chwili drzwi otwiera nam mama Leona.
-Cześć mamo-wita się Leon
-Dzień dobry-mówię uśmiechając się
-Cześć dzieci, mała kończy śniadanie, dopiero co wstała.-Powiedziała mama Leona- Ma to po tobie Leonku-Śmiejemy się we dwie
-Bardzo śmieszne-odpowiada ironicznie Leon.
-No nie obrażaj się kochanie-mówię, a Leon pokazuje palcem na usta. Całuję je delikatnie.
-Fuj!-Słyszymy głos Tini. ''Odklejamy się'' od siebie. Nasza córeczka była ubrana w to:
      

-No chodź maluchu, jedziemy na lotnisko-powiedział Leon, a mała wskoczyła mu na ręce.-Dobra, my już będziemy jechać, bo jest 13:10-dodał
-Uważajcie na siebie, pa, papa Tini-pożegnała się
-Pa-odpowiedział Leon
-Do widzenia-powiedziałam 
-Papa babciu-pomachała babci jeszcze Tini i pojechaliśmy na lotnisko. O 13:20 byliśmy na miejscu. Na lotnisku, od razu udaliśmy się do odprawy. W samolocie siedzieliśmy punktualnie.
-Gdzie lecimy tatusiu?-zapytała Tini
-Do Sewilli.-Odpowiedział Leon

*5 GODZIN PÓŹNIEJ*
Dolecieliśmy już do Sewilli. Jest 18:00.  Postanowiliśmy, że dopiero jutro pójdziemy pozwiedzać. Właśnie wchodzimy do naszego hotelu:
Podchodzimy do recepcji.
-Poproszę klucze, do apartamentu na nazwisko Verdas-Mówi Leon, a blondynka zaczyna szukać czegoś w komputerze.
-Leon?-Pyta jakaś dziewczyna za naszymi plecami. Leon odwraca się, a ja chwilę po nim.
-Fran?-Pyta najwidoczniej nie dowierzając
-Tak, długo się nie widzieliśmy. Kim jest ta dziewczyna obok ciebie i ta cudowna kruszynka?-Zapytała ''Fran''
-To moja narzeczona Violetta-pokazał na mnie.-A to nasza córeczka Martina-pokazał na naszą córkę:

-Ja jestem Francesca. Jestem kuzynką Leona.-uśmiechnęła się i podała i rękę.
-Fran, chciałem pokazać Violi most, zajmiesz się małą?-zapytał Leon
-Jasne-odpowiedziała i wzięła małą na ręce.
-Oto pana klucze-recepcjonistka podała nam klucze, zanieśliśmy walizki do pokoju. Fran zajęła się małą, a my poszliśmy na miasto. Doszliśmy na szklany most:

-Vilu kocham cię-powiedział chłopak
-Leon nawet jak się rozstaliśmy, miałam pierścionek od ciebie.-powiedziałam
-Daj go na chwilę-oznajmił
-Po co?-zapytałam
-Daj to zobaczysz-wyznał, a ja dałam mu pierścionek.-Violetto czy uczynisz mi ten zaszczyt i wyjdziesz za mnie, drugi raz?-zapytał klękając.
-Oczywiście-rzuciłam mu się na szyję i pocałowałam.

----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Wróciłam, nie wiem na jak długo, ale jestem, muszę się uczyć :(. Rezygnuję z konkursu, wena wróciła!
Buziaki

piątek, 14 sierpnia 2015

Wznawiam!


Wznawiam konkurs na napisanie 18 rozdziału.
1 miejsce: Reklamacja bloga, kolaż, wstawienie pracy do opowiadania.
2 miejsce: Reklamacja bloga, kolaż.
3 miejsce: Reklamacja bloga.

Zapraszam do wzięcia udziału.
Natka♥






środa, 8 lipca 2015

One Shot ,,Czasami na miłość trzeba poczekać, by była szczera i prawdziwa''

*ONE SHOT ZAWIERA WULGARYZMY

                           ,,Czasami na miłość trzeba poczekać, by była szczera i prawdziwa''
Aby być szczęśliwym trzeba walczyć do końca i nie poddawać się ♥
                                                                                                           Natka♥
Ona- 20 letnia dziewczyna o imieniu Violetta, mieszkająca ze swoim chłopakiem Diego w Nowy Jorku. Jest przez niego zastraszana, bita i gwałcona. Dziewczyna często zastanawiała się, czy nie odebrać sobie życia i przez to na jej żyłach znajdują się liczne blizny od cięcia.

On- 22 letni  chłopak, Leon, mieszka ze swoim przyjacielem Federico w Buenos Aires, prowadzi z nim firmę, którą odziedziczył po zmarłym ojcu. 

*VIOLETTA*
Dzień jak co dzień, musiałam wstać wcześniej, bo o 6.30, by zdążyć ze śniadaniem, a i tak zdaniem Diego było ono nie dobre, za co zostałam kilkakrotnie uderzona. Nie mam już siły, mam teraz tylko 8 godzin, bo później wraca Diego. Pobiegłam się ogarnąć i włączyłam laptopa. Zalogowałam się na Skype i zauważyłam, że aktywna jest moja przyjaciółka z czasów szkolnych. Nie widziałyśmy się na żywo 5 lat, bo jej rodzice zabrali ją jak się nie mylę do Buenos Aires. Nie dawno znalazłam ją na Skype. Kliknęłam na kamerkę i czekałam, aż odbierze. Nie czekałam długo, bo już po 2 sygnałach, moja przyjaciółka pojawiła się na ekranie.
-Hej Vilu-przywitała się ze mną
-Hej Lu-odpowiedziałam 
-Coś nie tak?-Zaniepokoiła się
-Nie wszystko ok...-skłamałam
-Widzę, że coś cię męczy, jak nie chcesz to nie mów, ale jeśli chodzi o Diego, to już ci mówiłam, że możesz przyjechać do Argentyny i zamieszkać ze mną-wyznała
-Wiem Lu, chciałabym...chciałabym się uwolnić od dotychczasowego życia, Diego, całego Nowego Jorku, ale boję się, że gdziekolwiek bym pojechała Diego mnie znajdzie...
-Violetta w Argentynie będziesz bezpieczna, ze mną i z Fede nic ci nie grozi.
-Może faktycznie to dobry pomysł...
-To jak, dziś będziesz w BA?-Zapytała z nadzieją
-Zastanawiam się...
-Tu nie ma się nad czym zastanawiać, bukujesz bilety, pakujesz się i jeszcze dziś jesteś w BA.
-Dobra, ja kończę, a jak będę na lotnisku w Argentynie to zadzwonię.
-Nie mogę się doczekać, pa
-Pa-wyłączyłam się i wylogowałam. Ludmiła ma rację muszę odciąć się od tego cholernego miasta. Pobiegłam do szafy i wyjęłam z niej walizki, i spakowałam do nich swoje rzeczy. Wcześniej zabukowałam bilety i pojechałam na lotnisko. Lot mam za 30 minut, a więc postanowiłam poczekać. 

*20 MINUT PÓŹNIEJ*
Do samolotu wsiadłam o 13.20, zamknęłam oczy i po chwili odpłynęłam do krainy Morfeusza.

*KILKA GODZIN PÓŹNIEJ*
Obudził mnie głos z głośnika oznajmujący, że trzeba zapiąć pasy. Wykonałam polecenie, a po paru minutach byłam już na ziemi. Wzięłam swoje walizki i zadzwoniłam do Ludmiły. Po paru minutach zobaczyłam ją na lotnisku.
-Viola!-pisnęła na mój widok
-Lu!-również pisnęłam i rozłożyłam ręce, bo biegła w moją stronę. Przytuliłam się do przyjaciółki.
-Ale się zmieniłaś...w komputerze wyglądałaś inaczej-wyznała przyglądając mi się
-Ty też-odpowiedziałam 
-Chodź jedziemy, bo musimy się przyszykować.-oznajmiła
-Do czego?-Zapytałam
-Wieczorem przychodzi Fede i jego kolega.-wyznała
-Lu, jeśli myślisz, że mnie z kimś zeswatasz, to się mylisz, ja dopiero co się uwolniłam od Diego.
-Wiem, a teraz już chodź 
-Ok-wyszłyśmy z budynku lotniska i skierowałyśmy się o samochodu Ludmiły. Po kilku minutach byłyśmy w domu mojej przyjaciółki. Gdy obejrzałam dom, pobiegłam się rozpakować. Gdy skończyłam pobiegłam na dół by pomóc mojej przyjaciółce w przygotowywaniu kolacji. Po godzinie kolacja była już gotowa. A ja pobiegłam do pokoju. Wzięłam ten zestaw:

 
I pobiegłam do łazienki. Zdjęłam swoje wcześniejsze ubrania i goła weszłam pod prysznic. Odkręciłam wodą, ciało umyłam malinowym żelem pod prysznic, a włosy szamponem o takim samym zapachu, spłukałam pianę i wyszłam z kabiny prysznicowej. Ciało wytarłam puchatym ręcznikiem, a włosy wysuszyłam i lekko podkręciłam. Założyłam świeżą bieliznę i wcześniej wybrany zestaw. Na koniec wykonałam jeszcze lekki makijaż i gotowa wyszłam z łazienki. Na zegarze zobaczyłam 19.00, czyli za chwilę powinni być goście. Zeszłam na dół, a tam znajdowała się Ludmiła ubrana w to:
-Violu ślicznie wyglądasz...-wyznała Ludmiła
-Dziękuję ty też.-odpowiedziałam i usłyszałyśmy dzwonek do drzwi. Ludmiła otworzyła, a ja stanęłam obok.
-Hej Fede-pisnęła moja przyjaciółka na widok swojego chłopaka, który nawet nie zdążył odpowiedzieć, bo Ludmiła rzuciła mu się na szyję.-Federico to Violetta, Violetta to Federico-zapoznała nas sobie, a przystojny chłopak ucałował moją dłoń. 
-A to jest Leon-tym razem blondynka wskazała na przystojnego szatyna.
-Leon-przedstawił się chłopak
-Violetta-odpowiedziałam i usiedliśmy do stołu. Posiłek mijał w ciszy, aż do czasu.
-A ty czym się zajmujesz Violetto?-zapytał szatyn o zielonych oczach.
-W Nowym Jorku byłam asystentką w firmie mojego kolegi, którego uprzedziłam, że wyjeżdżam i raczej nie wrócę.
-O to dobrze się składa, bo ja właśnie szukam asystentki.-Wyznał Leon
-Zastanowię się i jutro ci odpowiem, a właściwie to gdzie można cię znaleźć?-Zapytałam
-Od rana do wieczora w firmie, w której pracuje Ludmiła.
-OK jutro ci odpowiem.-odpowiedziałam. Gdy zjedliśmy usiedliśmy na kanapie i rozmawialiśmy przy winie. Nim się postrzegliśmy była już 23.00, więc Lu zaproponowała, żeby chłopacy nocowali u niej. Federico miał spać z Lu, a Leon na kanapie , na początku szatyn protestował, ale ostatecznie się zgodził. Poszłam do pokoju i wykonałam wieczorne czynności, przebrałam się w piżamę. Gdy byłam już gotowa do snu położyłam się do łóżka, ale nie mogłam spać. W głowie miałam tysiące myśli np. że Diego mnie znajdzie i będę musiała wracać do NY, gdy tylko zamykałam oczy przypominało mi się, że Diego mnie bije. Wstałam i poszłam do kuchni by napić się mleka. Zeszłam po cichu po schodach, by nie obudzić Leona, ale gdy przechodziłam obok kanapy zauważyłam, że nie ma go tam, a w kuchni pali się światło. Weszłam do wcześniej wymienionego pomieszczenia i zauważyłam tam Leona opartego o blat.
-Dlaczego nie śpisz?-Zapytałam
-Nie mogę zasnąć, a ty?-Zapytał
-Ja też nie mogę zasnąć-szepnęłam sięgając po szklankę, następnie wlałam do niej mleko.
-Opowiesz mi coś o sobie?-Zapytał upijając łyk mleka
-Jasne, ale chodź do salonu, bo nie chce mi się stać-oznajmiłam i ruszyłam do salonu, usiadłam wygodnie w fotelu i czekałam na Leona.
-No jesteśmy, opowiadaj-wyznał siadając na kanapę
-No jestem Violetta Castillo i mam 20 lat. Mieszkałam w Nowym Jorku od urodzenia, ale musiałam się tutaj przeprowadzić.-wyznałam
-Dlaczego MUSIAŁAŚ się przeprowadzić?-Zapytał
-Mieszkałam z moim chłopakiem Diego, który mnie bił, zastraszał i gwałcił-ostatni wyraz powiedziałam bardzo cicho.
-Gwałcił cię?-Zapytał
-Tak, ale wolałabym o tym nie mówić.
-A twoi rodzice nie reagowali?
-Moi rodzice nie żyją-szepnęłam ze łzami w oczach.
-Przepraszam, nie wiedziałem-odpowiedział, podszedł do mnie i przytulił do siebie
-Skąd miałeś wiedzieć? Teraz ty-odpowiedziałam
-Spoko, nazywam się Leon Verdas i mam 22 lata. Mieszkam tu od urodzenia, a moim współlokatorem jest chłopak twojej przyjaciółki. Jestem właścicielem dużej firmy, którą odziedziczyłem po zmarłym ojcu, ale matki także nie mam, bo zginęli w wypadku-odpowiedział
-Współczuję ci...-przyznałam
-Spoko, ja już przywykłem.-odpowiedział
-Ok, ja lecę do łóżka, postaram się zasnąć i zastanowię się, czy być twoją asystentką.-odpowiedziałam wstając
-Mam nadzieję, że tak.-Uśmiechnął się do mnie. Ma taki śliczny uśmiech-szepnęła moja podświadomość, STOP ja dopiero co się uwolniłam. Poszłam do pokoju i gdy tylko położyłam się na łóżku zasnęłam.

*RANO*
*VIOLETTA*
Wstałam wcześnie, bo o 6.00, pobiegłam do łazienki, gdzie wykonałam poranne czynności i ubrałam się w ten zestaw:




na koniec zrobiłam lekki makijaż. Gdy wyszłam z łazienki, na zegarze widniała godzina 6.30. Wzięłam telefon i odblokowałam ekran 12 nie odebranych połączeń od DIEGO. Nie chciałam oddzwaniać, więc wykasowałam informację. Zeszłam na dół. Spotkałam tam Leona, Federico i Ludmiłę ubraną w to:


-Leon, mogę prosić cię na słówko?-Zapytałam
-Jasne-odpowiedział i odeszliśmy kawałek od stołu, na którym znajdowało się śniadanie.
-Zdecydowałam, że...-zawiesiłam głos
-No słucham-wyznał
-Będę twoją asystentką!-pisnęłam, a  on podniósł mnie i okręcił mnie wokół własnej osi, nie powiem było to dziwne. Gdy mnie odstawił poszliśmy do jadalni i usiedliśmy obok Lu i Fede.
-Muszę was zmartwić...-wyznałam
-Jesteś w ciąży?!-krzyknęła Ludmiła
-Nie, ale idę dziś z wami do pracy.-odpowiedziałam i zaśmiałam się widząc ich miny. Gdy zjedliśmy śniadanie pojechaliśmy samochodem Ludmiły do firmy Leona. Po 10 minutach stanęliśmy przed wielkim biurowcem:


-Leon to jest twoje?-Zapytałam nie dowierzając
-Tak-odpowiedział. Weszliśmy do budynku i mijając recepcję:

Poszliśmy długim korytarzem, ja i Leon poszliśmy do jednego biura, a Fede i Lu do drugiego. Biuro Leona było pięknie urządzone, sama nie wiedziałam, że mężczyzna może mieć taki dobry gust. Ściany były w kolorze ciemnego brązu, meble nieco jaśniejsze, a dwa biurka stojące obok były białe.
-To jest moje biurko, a to twoje-wyrwał mnie z rozmyśleń pokazując białe meble:

(Biurko Leona)
(Moje Biurko)

-Śliczne, sam wybierałeś?-Zapytałam
-Nie, gdy moja mama jeszcze żyła, a firma była już moja, pomagała mi wybierać-wyjaśnił
-Taka pamiątka?-Zapytałam ponownie
-Można tak powiedzieć-zaśmiał się i usiadł na krześle
-Co mam robić?-Spytałam
-Mogłabyś przejrzeć te papiery?-Zapytał
-Jasne-odpowiedziałam i zajęłam się pracą. Po kilku minutach ktoś zapukał. Leon zaprosił tego kogoś do środka.
-Hej Leon...U co to za ślicznotka?-Zapytał chłopak, który wszedł do środka
-Violetta-powiedział za mnie Leon
-Maxi-przedstawił się i ucałował moją rękę. Uśmiechnęłam się, a on odwzajemnił gest.
-Po co przyszedłeś Maxi?-Zapytał Leon
-A właśnie. Mam dla ciebie papiery-podał Leonowi teczkę-I kazano mi przekazać, że dziś jest spotkanie, na którym ty i Fede musicie być obowiązkowo z waszymi asystentkami.
-O której?-Zapytał Leon
-O 16.00-powiedział Maxi i wyszedł.
-Słyszałaś, musisz iść ze mną na to spotkanie-uśmiechnął się
-Nie tylko z tobą-zauważyłam
-Ale ja też tam będę, więc też ze mną-odpowiedział
-Dobra niech ci będzie, a teraz sorry, ale muszę skupić się na tych papierach, bo spotkanie jest o 16.00, ja kończę pracę o 14.00, a jest już 13.30.-wskazałam na plik kartek. I wróciłam do pracy. Skończyłam równo o 14.00.
-Mógłbym cię odprowadzić?-Zapytał Leon
-Nie chcę sprawiać problemu-powiedziałam
-Nie sprawisz-powiedział pewny swoich słów
-To ok-zgodziłam się. Wyszliśmy z biura. Ja jeszcze poszłam do biura Federico i Ludmiły. Zapukałam, a po chwili usłyszałam ciche ,,proszę'', więc weszłam.
-Ja już idę do domu, a ty?-Zapytałam Ludmiłę
-Nie, mam jeszcze trochę pracy, ale wrócę przed 15.00 i zdążę się przygotować na spotkanie.-uśmiechnęła się, co ja odwzajemniłam i wyszłam.
-Idą?-Zapytał Leon
-Nie, bo Ludmiła ma jeszcze trochę pracy.-wyjaśniłam
-Ale się w domu Federico dostanie-powiedział szatyn o zielonych oczach
-Za co?-Zapytałam
-Za to, że pewnie się miział z Ludmiłą, a teraz ona musi nadrabiać pracę.-powiedział gdy byliśmy przed budynkiem.
-Był u niej na noc, więc pewnie nie. Może miała dużo pracy i się po prostu nie wyrobiła.-Broniłam Federico
-Może i masz rację...-zakłopotał się
-No pewnie, że mam-powiedziałam dumnie i po chwili byliśmy przed domem Ludmiły.
-Do zobaczenia-powiedziałam
-Do zobaczenia-ucałował mój policzek i ruszył do domu. Ja weszłam do domu Ludmiły.Dobrze, że mam klucze-powiedziała moja podświadomość. Zakluczyłam dom i pobiegłam do mojego pokoju. Podeszłam do szafy i zaczęłam szukać zestawu. Trochę mi to zajęło, ale ostatecznie wybrałam ten zestaw:



Poszła do łazienki. Nalałam do wanny wody i płynu o zapachu wiśni. Zdjęłam ubrania i weszłam do wody. Relaksująca kąpiel zajęła mi nie całą godzinę. Wyszłam, ciało wytarłam puchatym ręcznikiem, a włosy uczesałam i lekko podkręciłam. Zrobiłam lekki makijaż. Gotowa zeszłam na dół, gdzie zobaczyłam Ludmiłę ubraną w to:




-Mam sprawę Vilu...-Zaczęła
-Słucham?-Zapytałam
-Bo ja, Leon i Federico co tydzień lub co miesiąc jeździmy w jakieś fajne miejsca, a teraz jedziemy do Paryża i postanowiliśmy, że od teraz będziesz jeździła z nami, ale...-zawiesiła głos
-Ale?-Zapytałam zniecierpliwiona
-Federico rezerwował hotel i...-znowu zawiesiła  głos
-I?-Zapytałam panując nad emocjami
-I wynajął 2 pokoje, a nie 3-wydusiła z siebie
-Ale nas jest 4.-Zauważyłam
-Ja jestem w pokoju z Fede
-Zaraz, zaraz czyli, że ja będę w pokoju z Leonem?!-krzyknęłam zdenerwowana
-Tak, ale Fede wziął do naszego pokoju jedno łóżko podwójne, a do waszego dwa pojedyncze-uspokoiła mnie tym
-Dobra, ale następnym razem pilnuj jak on zamawia-pogroziłam jej palcem na co się zaśmiała.
-Jedziemy, bo za 20 minut zaczyna się spotkanie.-Powiedziała, a ja przytaknęłam i wsiadłyśmy do samochodu blondynki. Do firmy dojechałyśmy 10 minut przed czasem. Wysiadłyśmy i weszłyśmy do biurowca. Na korytarzu zobaczyłyśmy chłopaków. Podeszłyśmy do nich i razem ruszyliśmy do odpowiedniej sali.

*2 GODZINY PÓŹNIEJ*
Spotkanie właśnie się skończyło, a my wyszliśmy na korytarz. Nigdy nie Lubiłam tych spotkań, ale co zrobić, taka praca.
-Może pojedziemy gdzieś na kolację?-Zapytał Leon
-Jasne, w czwórkę będzie zabawniej-Powiedziała Lu. Ja i Ludmiła wsiadłyśmy do samochodu blondynki i pojechałyśmy prosto za samochodem chłopaków, który prowadził Leon, muszę przyznać, że ma ładny samochód:

Ludmiła ma z takiej samej firmy, tylko nieco inny:
 Okazało się, że chłopacy jechali do włoskiej restauracji. Wysiadłyśmy z auta i razem weszliśmy do restauracji. Obyło się bez rezerwacji, ponieważ był jeden wolny stolik. Usiedliśmy i zaczęliśmy oglądać MENU.
-I co bierzecie?-Zapytała Ludmiła
-Ja spaghetti-powiedziałam po chwili namysłu
-Ja ravioli-tym razem odezwał się Leon
-Ja piadinę- tym razem głos zabrał rodowity Włoch
-A ja tortellini-Zdecydował się Ludmiła. Po chwili podeszła do nas kelnerka i zebrała zamówienia.
Po 20 minutach wszyscy już jedli. Kolacja minęła w bardzo miłej atmosferze. O 20.00 rozjechaliśmy się do domów.
-Ludmiła, a kiedy jedziemy do Paryża?-zapytałam gdy blondynka podała mi herbatę.
-Jutro-odpowiedziała obojętnie
-Co?!-krzyknęłam
-No, a coś się stało?-Zapytała zaniepokojona
-Tak! Nie jestem spakowana!-krzyknęłam i pobiegłam się pakować. Trochę mi to zajęło, ale wyrobiłam się do 22.30  poszłam się wykąpać i wykonać wieczorne czynności. Przebrałam się w piżamę i poszłam spać o 23.30. Zasnęłam niemal od razu.

*RANO*
Obudziłam się o dziwo wyspana, ale gdy spojrzałam na zegarek zobaczyłam godzinę 11.59. Szybko wstałam z łóżka i pobiegłam do łazienki. Wykonałam tam szybki prysznic, osuszyłam ciało i włosy, a gdy chciałam się ubrać zauważyłam, że nie wzięłam ubrania. Owinęłam się ręcznikiem i wyszłam z łazienki. Zamarłam, w MOIM pokoju stał LEON.
-Yyy...hej co ty tu robisz?-Zapytałam, a on się uśmiechnął
-Hej, przyszedłem po walizki, bo za godzinę wylatujemy do Paryża.-wyjaśnił szybko
-Ok, zaraz zejdę na dół-odpowiedziałam podając mu walizkę. Chłopak wyszedł, a ja wzięłam ten zestaw:
Poszłam do łazienki i przebrałam się w niego. Zrobiłam jeszcze makijaż i zeszłam na dół. Czekali tam już wszyscy.
-Jedziemy?-Zapytałam 
-Jasne-odpowiedzieli. Wsiedliśmy do samochodu Leona i ruszyliśmy na lotnisko. Już po chwili byliśmy na miejscu. Weszliśmy na lotnisko, a Leon dał mi bilet. Spojrzałam dokładnie i zauważyłam, że lot mamy za 10 minut.
-Chodźcie już, bo się spóźnimy-pośpieszała nas Ludmiła.I ruszyliśmy w stronę jednej z odpraw. Gdy byliśmy wewnątrz latającej maszyny zauważyłam, że nie jest ona taka zwykła i musi być jedną z firmowych. Wyglądała tak:


-Rozgość się Vilu, bo będziemy lecieć dobre kilka godzin.-oznajmił Leon siadając na kanapie. Ja usiadłam na fotelu i spojrzałam do tyłu samolotu. Zauważyłam Ludmiłę i Federico całujących się. Cicho westchnęłam, tak aby nikt tego nie usłyszał, ale nie udało się.
-Coś się stało?-Zapytał Leon
-Nie...-skłamałam
-Przecież widzę, chodź tu-zaproponował, a ja nie pewnie podeszłam do niego-Usiądź-rozkazał, a ja usiadłam-I opowiedz o co chodzi-zachęcał
-Po tym wszystkim co zrobił mi Diego, ciężko mi patrzeć na zakochane pary. Czemu ja nie mogę być szczęśliwa?-Zapytałam, a z moich oczu wyleciała samotna łza, którą Leon starł
-Obiecuję ci, że będziesz szczęśliwa-szepnął w moje włosy i przytulił do siebie-A teraz nie będziesz płakała?-Zapytał
-Chyba nie-powiedziałam
-Chyba?-upewnił się, a ja przytaknęłam. Chłopak zaczął mnie łaskotać.
-Prze...prze...przestać!-krzyczałam między napadami śmiechu.
-A ci jak dzieci-zaśmiał się Fede widząc Leona łaskoczącego mnie.
-Ja nie szukam kątów do całowania-odgryzł się Leon
-Dosyć!-krzyknęła Ludmiła, a chłopacy od razu umilkli. Reszta godzin spędzonych w ich towarzystwie minęła miło.

*KILKA GODZIN PÓŹNIEJ*
Właśnie wylądowaliśmy w Paryżu. Na lotnisku, sama nie wiem z kąt, Leon wziął samochód i pojechaliśmy do hotelu:


Na miejscu byliśmy o godzinie 18.30. Weszliśmy do środka. Ja i Ludmiła podziwiałyśmy wnętrze budynku, a Leon i Federico poszli po klucze.
-Dziewczyny chodźcie!-krzyknął Fede, a my podeszłyśmy do nich-To my mamy pokój 269-powiedział Włoch dając Ludmile klucze.-A wy 270-podał nam klucze-To jest CHYBA 3 piętro-dodał i ruszyliśmy w kierunku windy. Fede nie mylił się i ich pokój był trzecim od windy, a nasz czwartym. Podekscytowana weszłam do środka , a tam doznałam szoku. Nasz pokój wyglądał tak:



Było dwuosobowe łóżko! Ludmiła mówiła, że będą 2 pojedyncze. Odwróciłam się do Leona, a ten stał z głupkowatym uśmieszkiem.
-Wiedziałeś o ty?!-pisnęłam zła
-No właśnie nie, ale to mi się podoba.-Szepnął, ja odłożyłam walizkę w kąt i poszłam do pokoju Federico i Ludmiły. Weszłam bez pukania, a za mną Leon. Oni także mieli łóżko dwuosobowe, ale oni są parą! Ich pokój wyglądał tak:


-Fede już nie żyjesz-powiedziałam groźnie, a chłopak automatycznie schował się za Ludmiłą.
-Co on znowu zrobił?-Zapytała spokojnie Ludmiła
-Chodź zobacz-powiedziałam ciągnąc przyjaciółkę za rękę do pokoju mojego i Leona.
-Fede!-Krzyknęła gdy byłyśmy już w pokoju, a chłopacy stali przy drzwiach.
-Słucham?-Zapytał głupkowato
-Mówiłam ci, że jak będzie dla nich jeden pokój to dwa łóżka!-syknęła
-Oj no sorry, ale przeżyjecie?-Fede zwrócił się do Leona
-Tak, przeżyjemy, a teraz idźcie i ty Ludmiła nie męcz go, dobrze będzie-powiedział Leon, a zakochana para wyszła. Usiadłam zrezygnowana na fotelu.
-Nie będzie tak źle-uklęknął obok fotela
-Leon, mam małe zaufanie do chłopaków.
-Rozumiem, mogę spać na fotelu-zaproponował
-Nie, bo wierzę, że nic mi nie zrobisz i możesz spać w łóżku.-odpowiedziałam
-Ok, oglądamy coś w telewizji?-zapytał
-Jasne-powiedziałam, chłopak wstał i podszedł do telewizora. Włączył go i pilotem ,,skakał''po kanałach. Gdy znalazł komedie zostawił . Usłyszeliśmy pukanie do drzwi. Poszłam otworzyć, a z drugiej strony stała obsługa hotelowa.
-Mam dla państwa kolację-weszła z jedzeniem do środka.
-Dziękujemy-odpowiedziałam, a dziewczyna około dwudziestego roku życia wyszła z pokoju. Leon od razu zaczął jeść, a ja chwilę później. Gdy skończyłam wzięłam swoją piżamę:


I poszłam do łazienki.Wzięłam szybki prysznic, wykonałam wieczorne czynności i wróciłam do pokoju, a Leon poszedł do łazienki. Zaczęłam oglądać tą komedię co wcześniej.Chłopak wyszedł z łazienki także usiadł w fotelu i oglądaliśmy razem. Film skończył się o 23.00. Położyłam się do łóżka i przymknęłam oczy. Leon położył się obok mnie i przytulił do siebie. Dziwnie się czułam, w końcu Leon jest moim szefem. No właśnie szefem. Szatyn był zmęczony, bo już po kilku minutach spał. Zamknęłam oczy, ale na nic. Po 10 minutach , gdy zasypiałam, usłyszałam jęki Ludmiły, mają przy tej samej ścianie co my łóżko. 

*5 GODZIN PÓŹNIEJ*
Jest już 4 nad ranem, a ja nadal nie zasnęłam. Ludmiła i Federico ucichli 5 minut temu. Zamknęłam oczy i już po chwili Morfeusz zabrał mnie do siebie.

*KILKA GODZIN PÓŹNIEJ*
Obudziłam się o... 11!
-Wstawaj śpiochu-powiedział Leon zabierając mi kołdrę.
-Jestem śpiąca-odpowiedziałam ziewając
-Już nie przesadzaj...-oznajmił widząc, że ziewam
-Nie przesadzam!-pisnęłam wyrywając mu kołdrę, w końcu mi się udało.
-Idę po Ludmiłę, żeby cię obudziła-wytknął mi język i wybiegł z pokoju. Od kiedy ja dzielę pokój z dzieckiem? zapytała moja podświadomość, no właśnie, dobre pytanie.
-Wstawaj Violu-Z rozmyśleń wyrwała mnie Ludmiła ciągnąc za kołdrę.
-Jestem śpiąca-odpowiedziałam jej tym samym co Leonowi
-To, o której wy poszliście spać?-Ludmiła to pytanie skierowała do Leona
-O 23.00-odpowiedział szatyn
-Mów za siebie, ty o 23.00, a ja o 4 nad ranem-upomniałam go
-Co?!-Zdziwiła się Ludmiła
-Tak, poszłam spać jak wy ucichliście-Zwróciłam się do blondynki i jej chłopaka, który stał obok i się nie odzywał. Para zaczęła się śmiać, a Leon z nimi. Mi natomiast nie było do śmiechu.
-Wstawaj Vilu, idziemy dziś zwiedzać-zachęcała mnie Ludmiła
-I pójdziemy do Disneylandu!-krzyknął Federico, a wszyscy zaczęli się śmiać, nawet ja.
-Ok-wstałam z łóżka, poszłam do łazienki wzięłam szybki prysznic i wykonałam poranne czynności. Gdy chciałam się ubrać zauważyłam, że nie wzięłam ubrań, owinęłam się ręcznikiem. Wyszłam z łazienki i poszłam do pokoju.  Byli tam wszyscy, a ja nie zważając na nich podeszłam do walizki i wzięłam z niej taki zestaw:


I gdy chciałam wchodzić do łazienki usłyszałam
-Wow Verdas, ty masz takie widoki codziennie-zapytał Fede, a Ludmiła tylko go szturchnęła. Weszłam do łazienki, przebrałam się w wybrany zestaw, zrobiłam lekki makijaż i wyszłam z łazienki.
-Gotowa-powiedziałam, a wszyscy na raz spojrzeli w moją stronę.
-Ślicznie wyglądasz-skomplementował mnie Leon
-Dziękuję-zarumieniłam się-Idziemy?-Zapytałam chowając rumieńce w rozpuszczonych włosach.
-Jasne-odpowiedzieli i wyszliśmy. Na początku byliśmy w katedrze Notre Dame:


Następnym punktem naszej wycieczki był Pałac Luksemburski.





Następny był Luwr.



Kolejny był łuk triumfalny.


-Tu jest ślicznie!-Pisnęła Lu
-Zgadzam się z tobą Lu-poparłam przyjaciółkę-Gdzie teraz idziemy?-Zapytałam
-Do Disneylandu!-krzyknął Federico
-Kochanie, ale jeszcze most z kłódkami i wieża Eiffla -zaczęła wyliczać Ludmiła
-Pójdziemy jutro, a dziś do Disneylandu-zapewniał ją
-Ok-zgodziła się. Poszliśmy do Disneylandu. Gdy weszliśmy postanowiliśmy zrobić sobie zdjęcia żeby później nie zapomnieć.










Tylko Ludmiła stwierdziła, że nie chce zdjęcia, bo to zbyt dziecinne.

*KILKA GODZIN PÓŹNIEJ*
Wracamy już do hotelu jest po 20.00. Świetnie się bawiliśmy. Postanowiliśmy, że pójdziemy jeszcze do dyskoteki na dole, ale najpierw musimy się przebrać. Gdy z Leonem byliśmy w pokoju. Wzięłam taki zestaw:


I pobiegłam do łazienki. Wzięłam szybki prysznic i przebrałam się w ten zestaw. Wykonałam dość mocny makijaż i wyszłam z łazienki. Po mnie wszedł Leon i już po 30 minutach mogliśmy wyjść. Poszliśmy do pokoju Fedemiły. Zapukałam, a drzwi otworzyła nam Ludmiła ubrana w to:


-Gotowa?-Zapytałam
-Ja tak, ale Fede jeszcze nie-odpowiedziała, a Włoch akurat wyszedł z łazienki
-Możemy już iść-powiedział. Zeszliśmy na dół, gdzie znajdowała się dyskoteka. Na początek kupiliśmy sobie drinki. Już po 3 mieszankach ja  Ludmiła poszłyśmy na parkiet. Tańczyłyśmy wśród tłumu. Gdy Federico zobaczył, że Ludmiła tańczy z innym chłopakiem od razu do niej podszedł. Ja tańczyłam i nie przejmowałam się z kim. Czyjeś ręce zwinnie wędrowały po moim ciele. W końcu postanowiłam się odwrócić. Zobaczyłam tam uśmiechniętego Leona. Również się uśmiechnęłam. Chłopak pocałował mnie, gdyby nie ten alkohol buzujący w żyłach na pewno nie oddałabym pocałunku, ale niestety nie kontrolowałam tego. Poszliśmy jeszcze do baru i wypiliśmy kilka drinków. Postanowiliśmy wrócić do pokoju. Gdy byliśmy już w pokoju Leon zaczął mnie całować, a ja oddawałam każdy pocałunek nie mogłam się oprzeć i poddałam się. Skończyło się upojną nocą.

*RANO*
Gdy się rano obudziłam strasznie bolała mnie głowa. Wstałam by iść po proszki na ból głowy, ale nie dość, że byłam goła, to jeszcze strasznie bolało mnie miejsce intymne. Szybko się zakryłam. Niechcący obudziłam Leona.
-Uuu...moja głowa-jęknął i wstał, ale również szybko wskoczyła pod kołdrę.-Co myśmy wczoraj kuźwa robili?-Zapytałam kompletnie zdezorientowany.
-Właśnie sama nie wiem.-odpowiedział zgodnie z prawdą.
-Przypomniało mi się-powiedział cicho
-Co?-Zapytałam zdziwiona
-To, że się bzykaliśmy i było ostro-powiedział z uśmiechem
-CO?!-krzyknęłam
-Podobało się chociaż?-zapytał
-Nic nie pamiętam, więc nie wiem-wyznałam zrezygnowana
-Ok, mam taki pomysł bądźmy na razie przyjaciółmi, a potem się zobaczy i nie mówmy nic o tym-pokazał na nasze gołe ciała-Federico i Ludmile- dopowiedział, a ja tylko przytaknęłam. Wstałam mimo bólu jaki odczuwałam i odwinęłam się prześcieradłem.-Dasz radę iść?-upewnił się, a ja się uśmiechnęłam
-Dam-również się uśmiechnął, a ja poszłam do łazienki.Wcześniej biorąc taki zestaw:


Wzięłam dość szybki prysznic i wykonałam poranne czynności. Ubrałam się w wybrany zestaw i wyszłam. Po mnie wszedł Leon. Po 20 minutach do naszego pokoju wbiegła Ludmiła.
-Hej nie uwierzysz-pisnęła
-A może by tak zapukać?-Zapytałam z sarkazmem.
-Jak to zobaczysz to zapomnisz.-wyznała pokazując mi telefon Federico, jak się nie mylę, ze zdjęciem moim i Leona po imprezie, podczas seksu. Otworzyłam buzię ze zdziwienia, a z łazienki wyszedł Leon. Podszedł i usiadł obok mnie. jego reakcja była  taka sama jak moja. Po chwili 
,,wybudziłam się z transu''.
-Ludmiła po co mi to pokazujesz?-Zapytałam podirytowana
-Bo sama byłam rano zszokowana jak Fede przeglądał komórkę i na to natrafił.-Powiedziała szybko.-Ale zastanawiam się, czy będzie Leonetta.-rozmarzyła się
-Ludmiła jesteśmy przyjaciółmi i niech tak zostanie.-skwitowałam
-Ok, ok-zaśmiała się. Porozmawialiśmy jeszcze trochę, a potem poszliśmy po Federico i razem z nim zwiedzać. Pierwsza była wieża Eiffla:


Następne poszliśmy do restauracji na obiad, a na koniec na most z kłódkami:


Federico kupił sobie i Ludmile kłódkę na, której napisał: Na Zawsze Razem. Leon zaś kupił kłódkę na której napisał: Przyjaciele Na Zawsze. W podziękowaniu przytuliłam się do niego i poczułam dziwne ciepło. Do hotelu wróciliśmy o 19.30. Ja od razu poszłam do łazienki, a Leon gdzieś wyszedł. Nalałam do wanny wody, rozebrałam się i weszłam do wody. Po 30 minutach wyszłam z relaksującej kąpieli.Osuszyłam ciało i ubrałam piżamę. Wykonałam wieczorne czynności i wyszłam z łazienki. Była już 20.15, a Leona dalej nie było. Pewnie poszedł na imprezę. Co mnie to obchodzi?-pomyślałam. Usiadłam na fotelu i włączyłam telewizor. Zaczęłam oglądać. Po 15 minutach ktoś mi przerwał, a mówiąc ktoś mam na myśli Leona. Wszedł do pokoju z wielkim bukietem czerwonych róż. Podszedł do mnie. Spojrzałam na niego zdziwionym spojrzeniem. 
-Chciałem cię przeprosić za to co się stało wczoraj w nocy-wyznał podając mi bukiet, wzięłam go i od razu poczułam wspaniały zapach.
-A ja przypomniałam sobie, że na imprezie się całowaliśmy, do tego też nie powinnam była dopuścić. Prze...-nie dokończyłam ponieważ Leon mnie pocałował. Zszokowana oddałam pocałunek, ale po chwili dotarło do mnie co robię i oderwałam się od niego.-Przepraszam, nie mogę.-szepnęłam
-Dlaczego?-Zapytał zasmucony.
-Jesteś moim szefem-przypomniałam
-No i? To nie przeszkadza.-zachęcał
-Owszem przesz...-Znowu to samo. Tym razem nie protestowałam. Może i mówiłam, że nie powinniśmy, ale chciałam tego. Przenieśliśmy się na łóżko. I po raz kolejny przespałam się ze swoim szefem.

*RANO*
Obudziłam się o 6.00, o dziwo wyspana. Odwróciłam się na bok i zobaczyłam Leona. Nie chciałam uciekać, wręcz przeciwnie. Przytuliłam się jeszcze mocniej do mężczyzny i zamknęłam oczy. 
-Słodka jesteś-szepnął mi na ucho Leon
-Dziękuję-odpowiedziałam nie otwierając oczu. Mężczyzna wykorzystał to i lekko mnie pocałował.
-Kocham cię-szepnął
-Leon ja...-zaczęłam
-Nie musisz nic mówić-odpowiedział znów musnął moje usta
-Jesteś moim szefem-szepnęłam po oderwaniu
-Mówisz to tak jakbym był od ciebie 10 lat starszy-oburzył się
-Dobra zastanowię się i dziś wieczorem, albo jutro ci odpowiem-zaproponowałam
-Spoko-odpowiedział, a ja owinęłam się prześcieradłem i podeszłam do szafy. Wzięłam z niej taki zestaw:


Następnie poszłam do łazienki. Wykonałam poranne czynności i ubrałam się w wybrany zestaw. Włosy lekko pofalowałam i zrobiłam lekki makijaż. Gotowa wyszłam z łazienki, a po mnie wszedł Leon. Usiadłam na kanapie i włączyłam telewizor. Leon wyszedł z łazienki o 8.00 i dosiadł się do mnie. Oglądaliśmy do 9.00, bo przerwało na pukanie do drzwi. Poszłam otworzyć, ale okazało się, że to tylko śniadanie. Zaczęliśmy z Leonem jeść. O 10.00 skończyliśmy, a obsługa zabrała naczynia. Po chwili przyszli Ludmiła i Federico.
-Idziecie z nami na basen?-Zapytała Ludmiła
-Jasne-odpowiedziałam
-Ok, to za 20 minut na basenie, na dole.-wyjaśniła Ludmiła i wyszli. Ja pobiegłam do łazienki. Przebrałam się w niej w taki strój:



Wzięłam ręcznik i postanowiłam nie ubierać na to ubrań, bo basen jest na dole i mi się nie opłaca. Wyszłam z łazienki, wzięłam małą torebkę, by schować tam telefon i gotowa czekałam na Leona, który po chwili wyszedł z łazienki. razem zeszliśmy na dół. Czekali tam już na nas Ludmiła i Federico. Doszliśmy do nich i razem poszliśmy na basen. Ja i Ludmiła nie miałyśmy ochoty na kąpiel więc położyłyśmy się na leżakach i zamknęłyśmy oczy, by trochę odpocząć. Leon i Federico poszli do basenu. Leżałam w spokoju, ale mój spokój nie potrwał długo, bo poczułam, że się unoszę. Zdezorientowana otworzyłam oczy i zobaczyłam uśmiechniętego Leona. Gdy odwróciłam głowę zobaczyłam, że Federico także niesie Ludmiłę. 
-JEDEN...DWA...TRZY!!-krzyknęli i wrzucili nas do wody.
-Verdas już nie żyjesz!-krzyknęłam do szatyna. Wyszłam z wody i zaczęłam go gonić. Po chwili Leon zatrzymał się i odwrócił w moją stronę. Nie zdążyłam się zatrzymać i wpadłam na niego. Chłopak wykorzystał to i czule mnie pocałował. 
-To jak, kochasz mnie?-Zapytał po oderwaniu
-Tak-opowiedziałam i ponownie wbiłam się w jego usta.
-Mamy nową parę!-pisnęła Ludmiła wtulając się w Federico.
-Leonetta na zawsze-powiedział Leon przytulając mnie do siebie
-Leonetta na zawsze-potwierdziłam i mocniej się w niego wtuliłam.
-To jak? Idziemy jeszcze raz na most z kłódkami, nie?-Zapytał Fede
-Po co?-Zdziwiła się Ludmiła
-Potrzebujemy nowej kłódki dla Leonetty-powiedział jej chłopak i musnął jej usta. Zebraliśmy swoje rzeczy i poszliśmy do pokoju, umawiając się wcześniej, że za pół godziny przyjdziemy po nich. Wbiegłam do pokoju i od razu podbiegłam do szafy. Wyjęłam z niej taki zestaw:


Pobiegłam do łazienki i przebrałam się w ten zestaw. gdy wyszłam zostało nam jeszcze 10 minut więc do łazienki wbiegł Leon.

*10 MINUT PÓŹNIEJ*
-Leon chodź już!-krzyknęłam przez drzwi
-Chwila! Układam grzywkę!-Odkrzyknął, a ja tylko westchnęłam-Już-oznajmił wychodząc z łazienki po 5 minutach.
-No nareszcie-zaśmiałam się i wyszliśmy z pokoju trzymając się za ręce. Skierowaliśmy się do pokoju Fedemiły. Zapukałam, a drzwi otworzyła nam Ludmiła.
-Idziecie?-Zapytałam
-Chwila, bo Fede układa grzywkę-powiedziała z uśmiechem
-Jakbym widziała Leona-zaśmiałyśmy się, a Leon ścisnął moją rękę, którą trzymał. Fede wyszedł z łazienki, złapał rękę mojej przyjaciółki, zakluczyli pokój i ruszyliśmy na most. Już po chwili byliśmy na miejscu. Leon kupił kłódkę, na której napisał: Leonetta Na Zawsze. Zawiesił kłódkę i lekko musnął moje usta. Nasz pocałunek był delikatny, jakby Leon bał się, że mnie skrzywdzi. Po kilku minutach oderwaliśmy się od siebie.
-No nareszcie-żaliła się Ludmiła.
-Szkoda, że to ostatnie 3 dni w Paryżu...-zasmuciłam się widząc piękno tego miasta:


-Możemy tu kiedyś wrócić-Zapewnił Leon muskając moje usta.
-Ale my wracamy z wami-zaśmiała się Ludmiła.
-Ok-odpowiedział mój ukochany i lekko się do mnie uśmiechnął. Pospacerowaliśmy jeszcze trochę i wróciliśmy do hotelu. Poszłam do łazienki, wykonałam wieczorne czynności i przebrałam się w piżamę. Wyszłam z łazienki i położyłam się na łóżku. Leon poszedł do łazienki. Wyszedł  już po 20 minutach. Położył się obok mnie, a ja wtuliłam się w niego jak w pluszowego misia. Zamknęłam oczy, a mężczyzna szepnął jedno słowo ,,Dobranoc'' i oboje zasnęliśmy.

*RANO*
Obudziłam się wyspana. Leon jeszcze spał, a ja postanowiłam iść się ogarnąć. Wybrałam taki zestaw:

Pobiegłam do łazienki i wykonałam poranne czynności. Następnie ubrałam się we wcześniej wybrany zestaw i wyszłam z łazienki. Leon nadal spał. Usiadłam na fotelu i zaczęłam oglądać telewizor. Nie leciało nic ciekawego.  Wyłączyłam telewizję i podeszłam do Leona. Usiadłam na nim i musnęłam jego usta. Już po chwili zaczął oddawać pocałunki. Po kilku minutach oderwaliśmy się od siebie.
-Ja chcę takie pobudki codziennie-zamruczał Leon
-Może kiedyś-powiedziałam i zeszłam z niego.
-Dlaczego kiedyś, a nie na przykład po powrocie?-Zapytał najwyraźniej zasmucony.
-Bo mieszkam z Ludmiłą.-powiedziałam włączając telewizor.
-A nie możesz się przeprowadzić do SWOJEGO CHŁOPAKA-powiedział podkreślając głosem dwa ostatnie wyrazy.
-Zastanowię się-oznajmiłam siadając na fotelu.
-A kiedy mi odpowiesz?-Zapytał
-Może po jutrze...-zaproponowałam
-O nie, nie moja droga-powiedział, podszedł, podniósł mnie, usiadł na fotelu, a mnie posadził na swoich kolanach.-Odpowiesz mi jeszcze dziś-dopowiedział i musnął moje usta. Zaczęliśmy się całować.
-Serio? Teraz jak zawsze wejdę to zastanę was całujących się?-Zapytał Fede, wchodząc razem z Ludmiłą do naszego pokoju. My tylko się zaśmieliśmy.

*KILKA GODZIN PÓŹNIEJ*
Dziś dzień minął nam szybko, pozwiedzaliśmy i wróciliśmy. Ja leżę już w łóżku i czekam na Leona. Przyszedł po chwili. Położył się obok mnie i odwrócił w swoją stronę.
-Nie odpowiedziałaś mi jeszcze na pytanie-Zauważył MÓJ CHŁOPAK
-Na razie mieszkam u Ludmiły, ale może kiedyś się do ciebie przeprowadzę-powiedziałam, a Leon uśmiechnął się i musnął moje usta-O której jutro wyjeżdżamy do BA?-Zapytałam po oderwaniu
-Wieczorem, a coś się stało?-Zapytał
-Nie nic, ale wątpię, że dziś zasnę-wyznałam
-Dlaczego?-Zapytałam, a ja ucichłam, aby było słychać jęki Ludmiły.-Już rozumiem-Zaśmiał się-Ale co się dziwisz mają pokój numer 269-podkreślił głosem 69 i poruszył śmiesznie brwiami.
-Przypadek?-Zapytałam
-Nie sądzę-odpowiedzieliśmy w tym samym czasie  i pocałowaliśmy się. Pomimo jęków Ludmiły udało nam się zasnąć.

*RANO*
Obudziłam się wtulona w tors Leona. Wstałam i pobiegłam do łazienki. Wykonałam poranne czynności i ubrałam się w to:


Wyszłam z łazienki, a po mnie wszedł Leon. Gdy był gotowy wyszliśmy z pokoju i ruszyliśmy do pokoju Fedemiły. Zapukaliśmy, a drzwi otworzył nam zaspany Federico.
-Siema Fede-przywitał się z nim Leon
-Siema, która jest godzina?-Zapytał ziewając Fede
-Chłopie po 10!-krzyknął Leon, a Federico aż się obudził.
-A o której wylatujemy?-Zadał kolejne pytanie Włoch
-Wieczorem-odpowiedziałam
-Aha-ziewnął po raz kolejny Federico
-Dobra Fede, ja i Viola idziemy na basen, a wy jak się ogarniecie to też zejdźcie-odpowiedział Leon i poszliśmy do pokoju przebrać się w stroje kąpielowe. Już po chwili byliśmy gotowi. Zeszliśmy na dół. Ja położyłam się na leżaku, a Leon obok. Już po niespełna 10 minutach zeszli Federico i Ludmiła.
-Hej-Powiedziała Ludmiła
-Hej-odpowiedzieliśmy, a oni położyli się na leżakach obok.
-Federico, mam do ciebie prośbę-zwrócił się do Włocha, Leon.
-No słucham?-Odezwał się jak gdyby nigdy nic Federico.
-Jak kochasz się z Ludmiłą to ją ucisz, bo spać się nie da-odpowiedział mój chłopak, Federico się zaśmiał, a Ludmiła zarumieniła. Posiedzieliśmy na basenie do 18.00 i wróciliśmy do pokoju, aby się spakować. Zajęło nam to godzinę i o 19.00 poszłam się przebrać. gdy byłam gotowa do łazienki wszedł Leon, a o 19.30 mogliśmy wychodzić  z pokoju. Poszliśmy po Federico i Ludmiłę, a już po chwili szliśmy oddać klucze.
-Będę tęskniła za tym miastem-powiedział Ludmiła.
-Ja też, ale Leon powiedział, że możemy tu kiedyś wrócić.-przypomniałam. Oddaliśmy klucze i pojechaliśmy samochodem na lotnisko. Już po 10 minutach siedzieliśmy w samolocie.
-Dziś śpisz u mnie-szepnął mi na ucho Leon
-Ok-zgodziłam się-Lu dziś śpię u Leona!-krzyknęłam, bo dziewczyna lizała się ze swoim chłopakiem.
-Spoko, Fede śpi u nas!-odkrzyknęła

*KILKA GODZIN PÓŹNIEJ*
Wróciliśmy już  do domu,  tak jak było mówione śpię u Leona. Jestem już gotowa do snu i czekam na mojego SZEFA. Przyszedł po chwili i położył się obok mnie. Myślałam, że idziemy spać, ale pomyliłam się. Leon zaczął mnie całować i skończyło się upojną nocą

*2 MIESIĄCE PÓŹNIEJ*
Przez te 2 miesiące źle się czułam, zrobiłam test ciążowy i wyszło, że jestem w ciąży. Boję się powiedzieć o tym Leonowi...ale mniejsza o to lecimy dziś do Paryża. Jest już lipiec. Zarezerwowaliśmy te same pokoje co 2 miesiące temu. Właśnie dolecieliśmy do Paryża i dotarliśmy do hotelu. Jest dopiero 15.00. Postanowiłam powiedzieć Leonowi o ciąży...
-Leon...-Zaczęłam
-Tak, skarbie?-Zapytał odrywając wzrok od papierów.
-Bo wiesz...-Zaczęłam, ale bałam się kończyć. Zupełnie tak jakbym nie mogła.-Bo ja jestem...-Zaczęłam ponownie
-No jesteś-powiedział zniecierpliwiony
-Jestem w ciąży-szepnęłam
-Ale jak to? Przecież się zabezpieczałem...-wyznał chowając twarz w dłoniach
-Najwidoczniej nie pomogło-szepnęłam siadając obok niego.
-Violetta nie zrozum mnie źle, ale będziesz musiała usunąć to dziecko-wyznał patrzą w moje oczy.
-Leon...-nie dane mi było dokończyć
-Violu tak będzie lepiej.-szepnął
-Nie, Leon to jest żywa istota!-krzyknęłam, wstałam i wybiegłam z pokoju. Czułam, jak z moich oczu lecą słone łzy. Pobiegłam do pokoju naszych przyjaciół. Zapukałam, a drzwi otworzyła mi Ludmiła. Widząc mój stan, wpuściła mnie do środka.
-Co się stało?-Zapytała blondynka, ja spojrzałam na Federico-Fede idź do Leona-rozkazała Ludmiła, a Włoch wyszedł- No mów-zachęcała mnie przyjaciółka
-Ludmiła ja jestem...w...-znowu się zacięłam
-Jesteś w?-Zapytała zniecierpliwiona
-Jestem...w...ciąży-wyznałam
-Gratuluję!-pisnęła Ludmiła
-Tak, ale Leon nie chce tego dziecka i powiedział, że mam je usunąć.-rozpłakałam się jak małe dziecko.
-Ciiii-przytuliła mnie do siebie Ludmiła- Dziecka nie usuniesz, będziesz mieszkała u mnie i ja pomogę ci je wychować- powiedziała pewna swoich słów
-Dziękuję-szepnęłam
-Ale już nie płacz, uśmiechnij się, wyśpij, a ja idę po twoje rzeczy.
-Ok-położyłam się na łóżku i od razu zasnęłam.

*LUDMIŁA*
Poszłam do pokoju Leona i weszłam bez pukania.
-Leon, Fede może u ciebie zamieszkać?-Zapytałam
-A co? Violetta się poskarżyła?-Zapytał szatyn
-Leon, ona nosi pod sercem WASZE dziecko!-Krzyknęłam
-Spoko, niech Fede się wprowadza.-powiedział, a ja wzięłam spakowaną jeszcze walizkę Violi.
-Fede, chodź po swoje rzeczy-wyznałam i wyszliśmy Włochem z pokoju.
-Nie jesteś zły?-Zapytałam-Chciałam pomóc Violet...-nie dane mi było skończyć, bo Federico musnął moje usta.
-Nie jestem zły. Ja będę spał u Leona na fotelu może zrozumie, że nie potrafi bez niej żyć.-wyznał po oderwaniu.
-Ja będę spała na kanapie, bo też jest wygodna, a Viola musi się wyspać-powiedziałam i weszliśmy do pokoju. Położyłam walizkę Violi obok łóżka.
-Zobacz jak ona ślicznie wygląda-powiedziałam
-Nie wierzę, że Leon sam się nie skapnął, że ona jest w ciąży, bo jej brzuch lekko urósł-powiedział
-Idziemy dziś na basen?-Zapytałam-Oczywiście z Leonem i Violą-dodałam
-Spoko, za godzinę?-Zapytał
-Jasne-odpowiedziałam i musnęłam jego usta-Kocham cię-powiedziałam po oderwaniu
-Ja ciebie też-odpowiedział i wyszedł. Ja włączyłam telewizor i zaczęłam oglądać.

*PÓŁ GODZINY PÓŹNIEJ*
*VIOLETTA*
Obudziłam się o 15:40 i łudziłam się, że to był tylko sen, ale nie, obudziłam się w pokoju Ludmiły.
-Violu o 16:10 idziemy na basen-oznajmiła Ludmiła
-Nie chcę-szepnęłam
-Proszę-błagała
-A czemu ci tak zależy?-Odpowiedziałam pytaniem
-Bo będzie tam Fede-odpowiedziała
-Ok-szepnęłam i poszłam do łazienki, żeby przebrać się w strój kąpielowy. Już po 10 minutach wyszłam, a do łazienki poszła Ludmiła. Wyszła także po 10 minutach i zeszłyśmy na dół o 16.00. Po chwili dołączyli do nas chłopacy. Jak tylko zobaczyłam Leona wstałam i poszłam do basenu. Pogłaskałam swój brzuch i zaczęłam pływać. Leon po chwili także wszedł do basenu i spojrzał na mnie z pogardą. W moich oczach od razu znalazło się tysiąc łez. Wyszłam z basenu i pobiegłam do pokoju Ludmiły. Położyłam się na łóżku i zaczęłam płakać. Po chwili wstałam, wytarłam ręcznikiem mokre jeszcze ciało i ubrałam się w taki zestaw:

Wyszłam z pokoju i poszłam na most. Podeszłam do miejsca, gdzie 2 miesiące temu zawiesiliśmy kłódki. Wszystkie na około były zardzewiałe, tylko nie nasza i Fedemiły. Pogłaskałam swój lekko widoczny brzuch i naszą kłódkę.

Spojrzałam i na odwrocie kłódki zobaczyłam napis: Leonetta na zawsze.
-Wszystko zaczęło i kończy się w Paryżu...-powiedziałam, a z moich oczu pociekły łzy. Otarłam je i ruszyłam w drogę powrotną do hotelu. Po 20 minutach byłam na miejscu.
-Violetta!-usłyszałam pisk mojej przyjaciółki, gdy tylko weszłam do pokoju
-Co się stało?-Zapytałam
-Jak ja się martwiłam-przytuliła mnie do siebie
-Nie masz o co, byłam na moście z kłódkami-wyznałam
-Po co?-Zapytała
-Po to, żeby przypomnieć sobie czasy, gdy Leon jeszcze mnie kochał-z moich oczu wyleciało kilka łez
-On nadal cię kocha-zapewniała
-Nie, on kocha tylko swoje pieniądze-powiedziałam smutno i wymusiłam sztuczny uśmiech.
-Ne mów tak-powiedziała
-Dlaczego? Przecież to szczera prawda-powiedziałam i zamknęłam oczy by nie płakać. Położyłam się na łóżku i zasnęłam. Miałam chęć się już nigdy nie budzić.

*FEDERICO*
-Leon, kiedy wracamy do BA?-Zapytałam
-Nie wiem, a co?-Odpowiedział mi pytaniem na pytanie
-Bo sądzę, że Viola długo z tobą nie wytrzyma-wyjaśniłem
-To nie moja wina, że ona nie wie jak się zabezpieczyć.-powiedział obojętnie
-Przypominam, że to nie tylko jej wina. Sama w ciąże nie zaszła.-powiedziałem ironicznie
-Skończmy ten temat.-powiedział odwracając wzrok na drzwi, które się otworzyły. Do środka weszła Ludmiła.
-Leon zabukuj bilet dla mnie i dla Violi, chcemy jeszcze dziś wrócić do BA-powiedziała
-A ja wracam z nimi-przyznałem
-Ok 4 bilety-powiedział Leon wklepując coś w komputer.
-Leon 3-poprawiła go Ludmiła
-Nie 4, bo ja lecę z wami, nie będę siedział tutaj sam.-powiedział-Pakujemy się, bo za godzinę przyleci samolot z firmy.-Dopowiedział
-Ok to ja idę obudzić Violę-powiedziała Ludmiła i już chciała wyjść, ale zatrzymał ją Leon.
-Nie budź jej, zaniosę ją, niech się wyśpi-powiedział
-Jak się obudzi nie będzie zadowolona-powiedziała blondynka
-A jak ją obudzisz to będzie chodziła zła-powiedział Leon
-Ok-powiedziała i wyszła. Ja i Leon zaczęliśmy się pakować, a już po 30 minutach byliśmy gotowi. Wyszliśmy z pokoju i zakluczyliśmy go. Poszliśmy do pokoju dziewczyn. Weszliśmy do środka. Leon wziął Violettę na ręce, a ja wziąłem jego i swoją walizkę. Ludmiła zaś swoją i Violetty. Oddaliśmy klucze i pojechaliśmy na lotnisko już po 30 minutach byliśmy na miejscu. Wsiedliśmy do samolotu. Leon położył Violettę na kanapie i przykrył ją kocem.

*RANO*
*VIOLETTA*
Obudziłam się w swoim pokoju, w domu Ludmiły. Łudziłam się, że to był tylko sen. Zeszłam na dół, do salonu. Zobaczyłam Ludmiłę siedzącą z Federico.
-Jak się czujesz Violu?-Zapytała Lu
-Dobrze, ale miała zły sen, że powiedziałam Leonowi o ciąży, a ten kazał mi usunąć dziecko-powiedziałam
-To nie był sen-powiedziała cicho moja przyjaciółka, a ja spuściłam głowę.

*5 MIESIĘCY PÓŹNIEJ*
*VIOLETTA*
Jestem już w siódmym miesiącu ciąży. Leon do teraz nie przyznaje się do tego, że to on mnie zapłodnił. Teraz jestem sama w domu, bo Ludmiła poszła do pracy.

*LUDMIŁA*
Dziś jestem w pracy krócej, a ostatnim ,,zadaniem'' na dziś jest zaniesienie papierów do Leona. Zabrałam teczkę z biurka i wyszłam z biura mojego i Federico. Skierowałam się do biura szatyna. Lekko zapukałam i usłyszałam ,,proszę''. Weszłam do pomieszczenia i zobaczyłam Leona podpisującego jakieś dokumenty.
-Federico kazał dać ci te papiery-położyłam teczkę przed nim- A ja chciałam powiedzieć, że przez kilka następnych miesięcy nie będziesz miał asystentki, bo jest Z TOBĄ w ciąży-powiedziałam, a zanim wyszłam usłyszałam ciche westchnięcie Leona. Na koniec pożegnałam się z Federico i ruszyłam do domu. 

*20 MINUT PÓŹNIEJ*
Dotarłam do domu i weszłam do środka.
-Violu!-krzyknęłam
-Tak?-Zeszła na dół 
-Byłam dziś u Leon, bo musiałam zanieść mu papiery i powiedziałam, że nie będzie miał asystentki przez następne kilka miesięcy.-powiedziałam
-A on co?-Zapytała
-Cicho westchnął.-uśmiechnęłam się niewinnie
-Ok, czyli normalnie.-westchnęła-Idę na spacer, a ty masz obiad na stole, odgrzejesz i gotowe-powiedziała i zaczęła ubierać buty i kurtkę
-Uważaj na siebie-zmartwiłam się
-Mimo to, że jest Grudzień nic mi się nie stanie-zapewniła i wyszła.

*VIOLETTA*
Wyszłam z domu i szłam pięknymi uliczkami BA. Uwielbiam zimę. Mimo, że czasem pada deszcz lub śnieg. Uwielbiam tą porę roku. Szłam przez park, gdy zaczęło padać. Zaczęłam kierować się do domu. Nagle poczułam ciepły materiał na moich ramionach, odwróciłam się. Zobaczyłam tam Leona. Uśmiechnął się do mnie.
-Przepraszam, nie powinienem był się tak zachować to także moje dziecko. Ludmiła uświadomiła mi to dziś w pracy.-powiedział
-Cieszę się, że to zrozumiałeś, ale pamiętaj, że to jak kazałeś usunąć mi dziecko zostanie w moim sercu.-wyznałam
-Będę pamiętał, a wrócisz do mnie, do domu? Chcę mieć ciebie i NASZE dziecko przy sobie.- Zapytał pełen nadziei
-Zastanowię się-Odpowiedziałam i odeszłam oddając mu bluzę. Odeszłam i wróciłam do domu. 

*1 MIESIĄC PÓŹNIEJ*
Ja i Leon znowu jesteśmy razem. Dziś wprowadzam się do niego. Za godzinę przyjeżdża, a ja muszę jeszcze dokończyć pakowanie.

*1 GODZINĘ PÓŹNIEJ*
Skończyłam pakowanie i usłyszałam dzwonek do drzwi. Zeszłam na dół tak szybko, jak to było możliwe i otworzyłam, a obok mnie pojawiła się Ludmiła. Za drzwiami zobaczyłam Leona i Federico.
-Gdzie masz walizki?-Zapytał Leon
-W pokoju-odpowiedziałam, a szatyn pobiegł do wcześniej wymienionego pomieszczenia.
-Ludmiła..-zaczął Federico i wyjął zza pleców walizkę-Wprowadzam się!-krzyknął, a Ludmiła rzuciła mu się na szyję.
-Violu idziemy?-Zapytał Leon, a ja przytaknęłam. Wsiedliśmy do jego samochodu i ruszyliśmy do jego domu.
-Nie mogę się doczekać, aż będę mógł przytulić naszą perełkę-uśmiechnął się Leon
-Ja też-również się umechnęłam
Po chwili byliśmy na miejscu. Dom mojego ukochanego wyglądał tak:


Weszliśmy do środka. Pierwszy był salon:



 Obok znajdowała się kuchnia z jadalnią:


Obok była łazienka:


Na górę prowadziły takie schody:



Weszłam po nich i otworzyłam pierwsze drzwi. Za nimi była nasza sypialnia:


A do niej była dołączona taka łazienka:


Gdy obejrzałam łazienkę, skierowałam się do pokoju obok sypialni, gdy tam weszłam zobaczyłam to:


-Leon, sam to zrobiłeś?-Zapytałam przytulając się do niego
-Większość, bo gdy się znowu zeszliśmy pomogła mi Ludmiła.-powiedział, a ja pocałowałam go.
-Dziękuję-szepnęłam, a Leon wziął mnie na ręce i zaniósł do sypialni. Położyliśmy się obok siebie i zasnęliśmy.

*1 MIESIĄC PÓŹNIEJ*
Wczoraj urodziłam zdrową córeczkę. Postanowiliśmy nazwać ją Martina. Zrobiłam jej i Leonowi zdjęcie:

-Kochanie Tini usnęła-szepnął Leon i usiadł obok mnie na łóżku szpitalnym.
-Dziękuję, że przy mnie jesteś-przytuliłam się do niego
-Nie dziękuj, bo to mój obowiązek-uśmiechnął się
-Pytałeś się kiedy wychodzę?-Zapytałam
-Tak pytałem, za tydzień-odpowiedział
-Nie mogę się doczekać-szepnęłam

*TYDZIEŃ PÓŹNIEJ*
Wróciłam już do domu. Leon jest świetnym ojcem i odpowiedzialnie zajmuje się naszą córką. Dziś zaprosił mnie na kolację, a naszą córką zajmie się Ludmiła i Federico. Przed chwilą Ludmiła przyszła po Tini, a ja zaczęłam się przygotowywać. Wybrałam ten zestaw:

Pobiegłam się przygotować. O 19:00 byłam gotowa. Na dole czekał na  mnie Leon. Wsiedliśmy do naszego samochodu i pojechaliśmy do restauracji. Po 20-minutach siedzieliśmy przy przystrojonym stoliku. Nagle Leon wstał i klęknął przede mną na jedno kolano.
-Violu kocham cię i to bardzo. Mamy razem córkę...-zawiesił głos i wyjął z kieszeni marynarki pudełko z pierścionkiem- Violetto Castillo, czy uczynisz mi ten zaszczyt i zostaniesz moją żoną?-Zapytał
-Leon...TAK!-pisnęłam szczęśliwa i rzuciłam mu się na szyję.

*ROK PÓŹNIEJ*
Nadszedł dzień ślubu. Strasznie się stresuję. Jestem już ubrana w taką suknię ślubną:


-Vilu, czas jechać-powiedziała Ludmiła.

-Już, już-powiedziałam i ostatni raz przejechałam szminką po moich ustach.

*GODZINĘ PÓŹNIEJ*
Jestem już żoną Leona i jedziemy właśnie na salę weselną.

*4 GODZINY PÓŹNIEJ*
Wszyscy świetne się bawią. Nawet Martina. Rozmawiałam z Ludmiłą, gdy zadzwonił mój telefon. Wyszłam z sali na dwór. Numer nieznany... Odebrałam, ale nikt się nie odzywał. Rozłączyłam się i spojrzałam w prawo. Ujrzałam dwa światła, zbliżające się do mnie. Po chwili poczułam uderzenie i zapanowała ciemność.

*LEON*
Nigdzie nie mogłem znaleźć Violetty. Wyszedłem na dwór i spojrzałem w stronę ulicy. Zobaczyłem tam leżącą kobietę. Podszedłem bliżej i zauważyłem, że to Violetta w zakrwawionej sukni ślubnej. Zadzwoniłem po pogotowie, klęknąłem obok niej i zacząłem śpiewać ,, Te esperare''. Karetka przyjechała po 10-minutach i zabrała moją ŻONĘ do szpitala.

*5 LAT PÓŹNIEJ*
*LEON*
Violetta leży w tym szpitalu od czasu wypadku. Lekarze nie dają jej dużych szans na przeżycie.A ja przychodzę tu codziennie zostawiając wcześniej Martinę u Federico i Ludmiły.Gdy tylko wchodzę na korytarz wita się ze mną wiele pielęgniarek i lekarzy. Jestem już tutaj dobrze znany. Codziennie wchodzę do tej samej sali z nadzieją, że jest poprawę, lecz na marne. Przysuwam sobie krzesło do jej łóżka, łapię za zimną dłoń, czekając na jedno słowo Leon  i mówię do niej z nadzieją, że mnie usłyszy.
-Kochanie wróć do mnie i Martiny dziś jest 5 rocznica naszego ślubu, Martina kończy jutro 6 lat. Potrzebujemy cię. Martina potrzebuje matki, a ja kochającej żony. Federico i Ludmiła także się o ciebie martwią. Wróć-po ostatnim wyrazie z moich oczu lecą słone łzy kapiąc  na jej delikatną dłoń. Jest już 20.00 całuję lekko jej, mimo zimnej temperatury ciała, ciepłe usta, mam zamiar wyjść, ale zatrzymuje mnie cichutki odgłos.
-Kochanie-odwracam się i widzę, że czekoladowe oczy należące do Violetty są otwarte.-Nie zostawiaj mnie-szepcze przez łzy
-Nie mam zamiaru-w moich oczach także są łzy, łzy szczęścia.

Ich życie mimo tych trudnych chwil było szczęśliwe i przepełnione miłością.
~~♥~~♥~~♥~~♥~~♥~~♥~~♥~~♥~~♥~~♥~~♥~~♥~~♥~~♥~~♥~~♥~~♥~~♥~~♥~~♥~~♥~~♥~~♥~~
Chciałam wam zrobić niespodziankę pisząc One Shot-a, ale mi nie wyszło. Mam nadzieję, że docenicie chociaż to, że pisałam go ponad dwa miesiące i jest moim pierwszym One Shot-em
                                                                                                                                               Natka♥
                                                                                                                                             Buziaki