piątek, 2 stycznia 2015

8.Martina

*Violetta*
Rano obudziłam się na bardzo wygodnym łóżku w pomieszczeniu, którego wcześniej nie znałam, ale po chwili przypomniałam sobie, że jestem w NASZYM domu.Tu jest genialnie i jeszcze możliwość mieszkania ze swoim chłopakiem. Czego więcej chcieć od życia. Postanowiłam wstać i zrobić śniadanie w naszej kuchni. Wygramoliłam się z łóżka tym samym  z rąk Leona. Założyłam na siebie satynowy szlafrok i zeszłam na dół. Tam wyjęłam potrzebne składniki do naleśników i zaczęłam je przygotowywać. Po niecałych 15 minutach skończyłam, Leona nie było jeszcze na dole, postanowiłam iść go obudzić. Gdy weszłam do sypialni zobaczyłam Leona wpatrującego się w sufit.
 -Leoś śniadanie jest już na stole, a tak po za tym to o czym myślałeś?-Zapytałam
 -O tym jak będzie wyglądało nasze dziecko.-Powiedział podchodząc do mnie.
 -Pewnie ładna za tobą lub ładny, a i dziś idę do ginekologa możesz iść ze mną.
 -Ładna, może być także za tobą, a co do wizyty u ginekologa to tak idę z tobą.
 -To się niezmiernie cieszę.-Powiedziałam przez śmich-a teraz się chodź zjeść śniadanie, bo wystygnie.
 -Oczywiście królowo.-Powiedział potem poszliśmy na dół i zjedliśmy naleśniki.
 -Idę się ubrać-oznajmiłam i pobiegłam do łazienki na dole.Tam ubrałam się w to:
Gdy byłam już gotowa zeszłam na dół, a Leon pobiegł do łazienki, siedział tam dłużej niż ja, ale gdy wyszedł stwierdziłam, że było warto, bo wyglądał zajebiście.


*Niecałe 9 miesięcy później*
*Leon*
          *21:30*          
Viola rodzi już 12 godzinę, a ja z moim rodzicami, jej tatą i znajomymi czekam na korytarzu. Czas dłuży się nieubłaganie. Po 15 min. (21:45)  z sali wychodzi pielęgniarka.
 -Który z panów to Leon Verdas?-Spytała
 -To ja-Odpowiedziałem
 -Proszę za mną-Powiedziała, a ja wstałem z miejsca i podążyłem za nią, nie mogłem się doczekać, bo płci nie znaliśmy, bo chcieliśmy mieć niespodziankę. Po chwili dochodzimy do sali.
 -Ja na razie idę, a pan może wejść do żony.-Powiedziała z uśmiechem blondynka
 -Dobrze-Odpowiedziałem i wszedłem do sali Violi. Zobaczyłem ją leżącą na łóżku z dzieckiem.Widać, że była bardzo zmęczona.
 -Hej kochanie, jak się czujesz?-Zapytałem dla pewności i pocałowałem dziewczynę.
 -Hej nawet dobrze, ale jestem zmęczona-Powiedziała zachrypniętym głosem, ale nie dziwię się jak tak krzyczała-Ale warto było, bo mamy córeczkę-Dopowiedziała z uśmiechem
 -Naprawdę?-Zapytałem nie dowierzając
 -Naprawdę, a chcesz potrzymać NASZĄ córeczkę-Powiedziała podkreślając słowo NASZĄ
 -Ty się jeszcze pytasz?-Zapytałem, a ona zaczęła się śmiać i podała mi tą małą istotkę.

 -Córeczka tatusia-Powiedziała, a ja się uśmiechnąłem i pocałowałem córkę w nosek.
 -Jak ją nazwiemy?-Zapytałem
 -Może...może ... nie wiem
 -Może Martina?-Zapytałem nie pewnie.
 -Oczywiście, piękne imię.
 -Kocham was-Odparłem, a Viola się zaśmiała. Tą cudowną chwilę przerwała pielęgniarka.
 -Przepraszam, czy wybraliście już imię dla dziecka?
 -Tak, to Martina.
 -Martina jakie cudowne imię, ale niestety muszę ją zabrać na badanie i za godzinkę do was wróci, a pana prosimy za chwilę do gabinetu podpisać książeczkę zdrowia.
 -Dobrze-Oddałem  pielęgniarce Martinę i usiadłem z powrotem obok Violusi. Gdy pielęgniarki wyszły powiedziałem:
 -Dobra Violu, ja idę podpisać tą książeczkę, a ty prześpij się Dobrze?
 -Dobrze-Odpowiedziała, a ja wyszedłem i skierowałem się do gabinetu lekarza. Po 40 minutach książeczka była uzupełniona, a dziecko na moich rękach
 -Kiedy będę mógł zabrać dziewczynę i córkę do domu?-Zapytałem tej samej pielęgniarki
 -Jeszcze dzisiaj tylko proszę uważać.-Powiedziała
 -O moje skarby zawsze.-Powiedziałem, a ona się zaśmiała i odeszła wszedłem do sali gdzie znajdowała się Viola.
 -Leoś... idź zapytaj się kiedy mogę wyjść.
 -Już  byłem dziś, ale musimy jeszcze iść po wypis.
 -Ok-Powiedziała, po czym poszła do łazienki ubrać swoje ubranie. Gdy wychodzilśmy skierowaliśmy się jeszcze po wypis. 
*W samochodzie*
*Violetta*
Gdy siedzieliśmy ww samochodzie i jechaliśmy do domu, Leon położył rękę na moim udzie i powiedział:
 -Violu, może jak wrócimy do domu to postaramy się o chłopczyka?
 -Leon! Musimy najpierw wychować Martinę!
 -No dobrze, ale kiedyś się postaramy?
 -Oczywiście.
Wróciliśmy do domu, położyliśmy Martinę w pokoju i  poszliśmy do łazienki, wykonaliśmy wieczorne czynności i poszliśmy spać
-------------------------------------------------------------------------------------------------------
Jest rozdział i urodziła się Martina. Czekam na komy :(
                                                                                                    
                                                                                                                          Buziaki

2 komentarze:

  1. Ale słodko;)
    Mała Martina<3

    OdpowiedzUsuń
  2. No nareszcie cos dlugiego :-) Cudowny rozdzial tak jak mala Martinka :-) Ale kiedy slub no i zareczyny w stylu Leona czyli ful romantik :-) Pozdrawiam i wroce czytac dalej :-)

    OdpowiedzUsuń