czwartek, 8 stycznia 2015

9.Kocham cię +18

*Violetta*
Rano obudził mnie płacz Martiny, ubrałam tylko swój satynowy szlafrok i ruszyłam do tej małej kruszynki. Gdy byłam już w pokoju wzięłam dziecko na ręce, usiałam na specjalnym krzesełku do karmienia i zaczęłam karmić. Po chwili przyszedł Leon, o dziwo już ubrany. Mi dał soczystego całusa w usta, a Tinkę ucałował w nosek. Po 5 minutach mała zasnęła, a ja i Leon poszliśmy do salonu i usiedliśmy na kanapie. Moja głowa leżała na jego kolanach, a on mnie głaskał.
 -Violu...-Zaczął Leon
 -Tak?-Zapytałam
 -Może oddamy Tinkę do moich rodziców na tydzień, a sami zajmiemy sobą?-Zapytał nie pewnie.
 -Co masz na myśli mówiąc zajmiemy się sobą?-Dopytywałam
 -No wiesz...-zaczął gładząc mnie po piersiach-Ostry seks...-Mruknął mi seksownie do ucha.
 -Wiesz co...chętnie.-Zgodziłam się.
 -Naprawdę?
 -Naprawdę, bo ty też potrzebujesz przyjemności. A teraz dzwoń do twojej mamy.
 -Oki, już nie mogę się doczekać.
 -Ja też, dzwoń, dzwoń.
 -Ok już dzwonię.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~ROZMOWA TELEFONICZNA~~~~~~~~~~~
-Mamo...
-Tak synu?
-Mam sprawę...
-Jaką znowu?
-Ja i Viola chcemy się trochę odprężyć...
-Zgaduję mamy zabrać ją z tatą do siebie?
-Zgadłaś
-Ok to za godzinę po nią przyjadę.
-Ok do zobaczenia.
-Do zobaczenia.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~KONIEC ROZMOWY~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
 -Violu, za godzinę mama przyjedzie po Martinę. Spakujesz ją?
 -Ok, ale się nie będę ubierać, bo mi się nie opłaca.
 -Zgadzam się z tobą. 
 -Dobra ja idę spakować małą.
 -Ok-Gdy wstawałam, on pociągnął mnie za nadgarstek rezultatem czego było wylądowanie na jego kolanach.
 -Czy szanowny pan Leon Verdas pozwoli mi pójść spakować naszą córkę, która ma iść do jego rodziców.-Zapytałam przez śmiech.
 -Jeśli mnie pocałujesz.-Powiedział po czym wskazał na swoje usta. Ja zachłannie się w nie wbiłam, a on nie pozwolił mi się oderwać. Miażdżył moją dolną wargę swoimi wargami, a rękoma ściskał moje pośladki. Wiem, że będziemy się ostro pieprzyć. Po chyba 10 min. oderwaliśmy się od siebie.
 -Leon mam tylko 50  minut na spakowanie i ubranie małej, za karę mi pomagasz.
 -Ok, ok-Wstaliśmy złapaliśmy się za ręce i poszliśmy do pokoju Tinki. Zobaczyliśmy ją jak spała jest taka słodka.
Podeszliśmy do jej szafy z ubrankami i wyjęliśmy jej torbę oraz zestaw na dziś.Zaczęliśmy pakowanie jej ubranek. Po 40 minutach skończyliśmy. Zaczęłam ubierać naszą kruszynkę, a Leon się przyglądał. Po 10 min. ubrałam śpiące nadal dziecko. Gdy zeszliśmy na dół położyłam dziecko w wózku.


Usłyszeliśmy pukanie do drzwi.Leon wziął wózek oraz torbę i poszedł je otworzyć. Była za nimi jego mama.
 -Hej synku.
 -Hej mamo.
 -Dajesz mi Tinkę, ale na ile?
 -Mogę na tydzień?
 -Jasne, a teraz daj ją i leć do Violi.
 -Jasne.-Leon wręczył dziecko swojej rodzicielce.
 -Pa synu.
 -Pa.
Powiedział po czym zakluczył drzwi i podbiegł do mnie.Przyciągnęłam do siebie Leona za kołnierzyk od jego koszuli i namiętnie pocałowałam. Chłopak z chęcią oddał pocałunek. Ściągnął moją niebieską bluzkę, która po chwili wylądowała daleko za nami. Przeniósł się na moją szyję, zostawiając na niej widoczne malinki. Cicho pojękiwałam, motywując go. Jedną ręką rozpinałam jego koszulę, a drugą ściskałam jego skarb. Oplotłam nogi wokół pasa Leona, a on zaczął kierować się w stronę naszej sypialni. Stanął za mną i rozpiął moje spodnie, które po chwili zsunęły się z moich chudych nóg. Włożył rękę pod moje majtki i masował moją przyjaciółkę. 
- Ohh... - jęknęłam. - Lleon... - odwróciłam się do niego przodem, tym samym ocierając się o jego skarb. Rozpięłam pasek od jego spodni, które po chwili z niego ściągnęłam. Popchnęłam go na łóżko, siadając na nim okrakiem. Brutalnie wbiłam się w jego wargi. Wciąż byliśmy jeszcze w bieliźnie. Nagle Leon wstał z łóżka. Domyśliłam się o co mu chodzi. Ściągnęłam jego bokserki i klęknęłam przed nim. Zaczęłam masować jego przyjaciela, który był coraz bardziej twardy i się unosił. Najpierw delikatnie go ssałam i lizałam, a następnie włożyłam do buzi, poruszając głową w górę i w dół. Usłyszałam głośne dyszenie Leona. Położył swoje ręce na mojej głowie, nadając przy tym rytmiczych ruchów. Po chwili całe jego podniecenie znalazło się w moich usteczkach. Oblizałam wargi dookoła, a on uśmiechnął się zalotnie. Delikatnie pchnął mnie na łóżko, pochylając się nade mną. Spojrzałam w jego piękne oczy z delikatnym uśmiechem. Czułam na sobie jego miętowy oddech. Musnął moje usta. Podniósł mnie delikatnie, aby rozpiąć mój stanik. Wodził rękami po moich prawie nagich plecach, sprawiając mi wielką przyjemność. Przejechał swoich nosem po mojej szyi, a po chwili rozpiął mój stanik. Na widok moich piersi zaświeciły mu się oczy. Delikatnie ścisnął je swoimi dłońmi, a następnie zaczął zachłannie lizać i ssać twarde już sutki. 
- Lleon... - jęczałam, oddając się rozkoszy. Poczułam jego ciepłe wargi na moim brzuchu. Kiedy był coraz bliżej, poczułam, że robię się mokra. - Ahh... Szybciej... Wwejdź we mnie...
- Leon jednym ruchem ściągnął moje stringi, klepiąc moje pośladki co jeszcze bardziej mnie podnieciło. Poczułam jego palce w środku. Zaczął nimi delikatnie masować moje całe wnętrze, a ja wygięłam się w łuk z podniecenia. Po chwili soki wypłynęły z mojej przyjaciółki, a on starannie je wylizał.
- Teraz będę cię ostro pieprzył. - szepnął Leon, ocierając się o moje wejście.
- Ttak... Pieprz mnie... - jęknęłam ponownie, a on mocno we mnie wszedł. Wydałam z siebie głośny okrzyk. Z moich ust wydobywały się jęki, które w niektórych momentach przeradzały się w okrzyki przepełnione lekkim bólem i podnieceniem.
- Jęcz kotku, jęcz... - szepnął mi Leon do ucha.
- Mocniej... - powiedziałam, czując, że jestem u kresu. Zaczęłam delikatnie drapać jego plecki, sprawiając jeszcze większą przyjemność. Po kilku minutach doszłam. Poczułam jak Leon się we mnie spuszcza. Wyszedł ze mnie, opadając obok na łóżko. - Zrób mi minetkę. - rozkazałam pod wpływem emocji. Szatyn zanurkował pod kołdrę, dobierając się do mojej przyjaciółki. Pieścił ją swoim gorącym języczkiem najpierw na zewnątrz, a potem w wewnątrz. Zaczęłam cicho jęczeć, co jakiś czas wyginając się w łuk. W końcu po raz kolejny trysnęłam. Szatyn leżał na łóżku z rozłożonymi rękami, czekając na moje dalsze reakcje. Nabiłam się na niego i zaczęłam ujeżdżać jak najlepiej potrafię. Położyłam swoje dłonie na jego nagim, lekko spoconym torsie, a on swoje na moich biodrach. Głośno dyszał, a ja w niektórych momentach jęczałam. 
- Ooo taaak... - mruknął podniecony. Po orgaźmie zeszłam z niego. - Jaka ostra... - przejechał swoją ręką po moim skarbie. - Teraz od tyłu kochanie? - zapytał, a ja przytaknąłam i ustawiłam się na pieska. 
- Działaj misiu... - mruknąłam, patrząc na niego. Musnął mój polik, po chwili delikatnie we mnie wchodząc. Wydałam z siebie jedynie głośne westchnienie. Poruszał się we mnie coraz szybciej i coraz mocniej. Jedną ręką bawił się moimi piersiami, a drugą macał moje krocze i czasami delikatnie je masował. Tym razem doszłam najszybciej, bo już po trzydziestu minutach. 
- Jesteś wspaniały... - szepnęłam do ucha swojemu ukochanemu.
- Chcesz więcej? - zapytał zdyszany. 
- Tak. - uśmiechnęłam się zalotnie. Położyłam się wygodnie na łóżku, a on znów we mnie wszedł. Oplotłam nogi wokół jego pasa, a on przycisnął mnie do ściany, ciągle się we mnie poruszając. Złączył nasze usta w namiętnym pocałunku, który zaczęłam pogłębiać. 
- Podoba się? - zadał kolejne pytanie, muskając moją szyję i nagie piersi.
- Ohh... Ttak... - jęknęłam. - Nnie przestawaj... 
- Nie mam zamiaru. 
Znów poczułam w sobie spermę Leona. Kocham jak się we mnie spuszcza. To takie przyjemne... Położyliśmy się na łóżku. Po chwili usiadłam na Leonie okrakiem, czując jego członka, który dotykał mojej mokrej przyjaciółki. 
- Jeszcze nie koniec. - szepnęłam zalotnie w jego usta, w które po chwili brutalnie się wbiłam. 
- Moja ostra kicia. - położyłam się obok niego i podniosłam nogę do góry, a on delikatnie we mnie wszedł, lecz jego ruchy z każdym momentem stawały się ostrzejsze i mocniejsze. Zmieniliśmy pozycję na 69. Po raz kolejny pieściłam jego dużego przyjaciela, a on moją cytrynkę. Zmęczeni opadliśmy obok siebie. Wtuliłam się mocno w tors Leosia, a on objął mnie ramieniem. 
 -I jak się podobało?-Zapytał mój chłopak łapiąc oddech
 -Było cudnie.-Odpowiedziałam po chwili
 -Idziemy spać?
 -Tak.
 -Dobranoc kochanie-Szepnęłam
 -Dobranoc-musnął  moje usta po czym szczęśliwi zasnęliśmy.
---------------------------------------------------------------------------------------------------
Długo nie było, ale za to teraz macie +18. Mam nadzieję, że wam się podoba :) 
Następny nie wiem kiedy, bo szkoła :(
                                                                                                                                          Buziaki

1 komentarz:

  1. Co za maraton! Przeciez mogli sie wykonczyc na wzajem z nadmiaru milosci :-D Swietny rozdzial i ciesze sie ze mega dlugi czytalam na jednym tchu :-)

    OdpowiedzUsuń